Polmic - FB

archiwum

Chopin Shuffle

LEVITY Dnia 11 czerwca 2010 roku ukaże się na rynku drugi album tria Levity zatytułowany „Chopin Shuffle”. Wszystkie utwory prezentowane na dwóch płytach zostały stworzone przez członków zespołu (Jacka Kitę, Piotra Domagalskiego i Jerzego Rogiewicza) w oparciu o cykl 24 preludiów op. 28 Fryderyka Chopina z zachowaniem oryginalnej kolejności. Gościem specjalnym albumu jest legendarny, wybitny trębacz japoński Toshinori Kondo. Ponadto, w nagraniach albumu udział wzięli: Gaba Kulka, Tomasz Duda, Raphael Rogiński i Grzegorz Uzdański. Za produkcję muzyczną, mix oraz mastering odpowiedzialny jest Marcin Bors, nagrodzony m.in. Fryderykiem za produkcje ostatniej bestsellerowej płyty zespołu HEY Miłość Uwaga Ratunku Pomocy. Stworzenia projektu graficznego albumu podjął się Macio Moretti, również laureat Fryderyka za kreacje grafiki do płyty zespołu HEY Miłość Uwaga Ratunku Pomocy.
Dwa koncerty Levity z udziałem Toshinori Kondo oraz pozostałych gości albumu odbywające się w dniu 13 czerwca 2010 roku o godzinie 16.15 i 19.15 w ramach festiwalu "Chopin Open" stanowić będą symboliczny początek działań promocyjnych związanych z albumem.


Jacek Hawyluk (Polskie radio) o projekcie „Chopin Shuffle”:

„Dwadzieścia cztery. To jedno można powiedzieć na pewno. Dalej nic już oczywiste nie jest.
Pierwsze skojarzenie z Preludiami op. 28 Fryderyka Chopina. I słusznie. Ale nic poza tym. Chopin wg Levity niewiele z Chopinem ma wspólnego. To preludia, a może anty-preludia? Improwizacje na tematy z preludiów zaczerpnięte? Też nie do końca. Utwory zbudowane na Chopinowskich motywach? Nic bardziej błędnego. Chopin zdekonstruowany, rozebrany na czynniki pierwsze? No, też nie.
Opisywanie pomysłów Levity, to, przepraszam na skrót myślowy, prawdziwa lewitacja, balansowanie na krawędzi, jazda po bandzie. Levity wg słownika angielsko-polskiego, znaczy tyle co: „lekkość”, „beztroska” ale też „frywolność”. I to ostatnie zdecydowanie najbardziej pasuje mi do tego, co płynie z płyty. Levity mając Preludia Chopina we krwi - wszyscy bowiem członkowie zespołu zdobyli solidne muzyczne wykształcenie - prowadzi z nami (ale i z Chopinem) swoistą grę. Zabawę w chowanego. Odbiorca, któremu nazwisko Chopina kojarzy się wyłącznie z markową wódką, może jej wcale nie zauważyć, bowiem tematy tych dwudziestu czterech kawałków wcale, w sposób chopinowski, oczywiste nie są. Dla tych, którzy znają Preludia op. 28 na pamięć rozpoznawanie oryginałów również nie musi być proste. Dlaczego? Bowiem Levity żyje równolegle w dwóch światach. W tym pierwszym - rozimprowizowanym, bardziej yassowym niż jazzowym - słychać przeniesioną na trio pulsację techno i dynamikę punka. W tym drugim, nazwijmy go „alter-chopinowskim”, co i rusz pojawiają się krótkie, poukładane jakby z klocków motywy, które mają przypomnieć nam o kolejności oryginalnego cyklu op. 28. I tak oba żywioły walczą ze sobą zamieniając miniatury albo to w jeszcze mniejsze „miniaturki”, albo w duże formy.
Na „Shuffle” wprawne ucho usłyszy poliwarstwowość Johna Zorna, spokój Jamiego Safta, kombinację rytmicznych podziałów Autechre i Aphexa Twina, naiwność muzyki z polskich kreskówek lat 60, zgiełk hardcore’u, łagodność dobrej piosenki. Chopina? Nie za bardzo, ale na tym właśnie polega siła Levity. Biorąc do ręki partytury Preludiów (albo w ogóle ich nie biorąc) zrobili z nich swoje utwory.
I jeszcze jedno. Preludia Chopina różni wielcy starali się nazwać, opisać, zatytułować, opowiadając nimi własne historie (niemające oczywiście związku z zakończoną fiaskiem wyprawą Chopina i Sand na Majorkę, gdzie utwory w większości powstały). Levity wpisuje się w tę tradycję traktując ją z przymrużeniem oka. Wreszcie „Deszczowe” nie jest deszczowym tylko z jakichś powodów zatytułowano je „Take Me to the Woods”. Inne są równie zabawne, jak to Siedemnaste „Hommage à Emil Zatopek”. W klimat surrealistycznego Chopina wpisują się także goście: trębacz Toshinori Kondo czy Gaba Kulka, która w Ósmym (nazwanym przewrotnie „Sans Voix”, czyli „Bez głosu”) kluczy między językiem francuskim i angielskim, podążając tropem Leatitii Sadier z zespołu Stereolab.
Shuffle” to najbardziej śmiała, jak dotąd, próba twórczego wykorzystania muzyki Chopina. Żadne tam improwizacje na temat, żadne mruganie okiem do filharmonicznej publiczności, by poczuła odrobinę luzu. To po prostu Chopin wymyślony od nowa. Przetasowanie, niech będzie. Albo jeszcze lepiej - nieoczekiwana zmiana miejsc.”