Polmic - FB

omówienia utworów (K)

A B C D E F G H J K L Ł M N O P R S T U W Z Ż


Krzanowski Andrzej

Canti di Wratislavia


na orkiestrę

(1976)
W 1975 roku Andrzej Krzanowski ukończył studia kompozytorskie u Henryka Mikołaja Góreckiego w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Katowicach. W tym samym roku na festiwalu Młodzi Muzycy Młodemu Miastu w Stalowej Woli wykonana została jego Audycja IV. W Stalowej Woli Krzanowski, Aleksander Lasoń i Eugeniusz Knapik zostali obwołani nową generacją kompozytorską, która odwracała się od awangardy i rozpoczynała w muzyce polskiej epokę „nowego romantyzmu”. Nazwisko Krzanowskiego pozostało już do końca jego tragicznie przerwanego, krótkiego życia związane z „pokoleniem stalowowolskim”. W Stalowej Woli odbyły się w ciągu kolejnych czterech lat prawykonania czterech jego utworów, ale w tym czasie powstawały również kompozycje nie przeznaczone dla festiwalu  Młodzi Muzycy Młodemu Miastu.

W 1976 roku ukończył Andrzej Krzanowski duży utwór na orkiestrę Canti di Wratislavia. W roku poprzednim mieszkał we Wrocławiu, gdzie po studiach w Katowicach podjął pracę w miejscowej Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej, praca nad Canti była zaś realizacją stypendium, które otrzymał od Ministerstwa Kultury i Sztuki. Utwór przyniósł kompozytorowi natychmiast po ukończeniu II nagrodę na XIX Konkursie Młodych Związku Kompozytorów Polskich, ale swoje prawykonanie miał dopiero w roku 1981, w Opolu. Grała Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Opolskiej, pod dyrekcją Marka Tracza. W rok po śmierci Andrzeja Krzanowskiego Canti di Wratislavia zostały wykonane na „Warszawskiej Jesieni”. Grała wówczas Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Śląskiej, dyrygował Jerzy Swoboda. Znany śląski teoretyk muzyki i kompozytor, Ryszard Gabryś, zapowiadał w książce programowej festiwalu:

Canti niosą muzykę złożoną, błyskotliwą, rozmigotaną, dynamiczną, fragmentami silnie zagęszczoną. Myślenie w kategoriach symfonizmu jako kompozytorskiego celu, myślenie makroformą nie wyklucza tu starannego wycyzelowania szczegółów. Forma nie jest apriorycznie postanowiona, ale właśnie z owych szczegółów stopniowo się rodzi, w trybie wskazującym na nieskrywaną obecność - wspaniałej zresztą! - intuicji i młodzieńczej spontaniczności. Duże nagromadzenie zdarzeń, pomysłów konstrukcyjnych, efektów sonorystycznych nie wywołuje bynajmniej wrażenia bezładu. Przeciwnie: z perspektywy całości dzieła ukazuje się wewnętrzna logika dźwiękowych rozgałęzień i «owocowań», a zarazem nadrzędna jednolitość właściwa owym (by posłużyć się tytułem z Henryka M. Góreckiego, nauczyciela Krzanowskiego) «śpiewom instrumentalnym». Zapewne tytuł Canti di Wratislavia, nawiązujący może do «muzyki konkretnej» wielkiego miasta, brzmi prowokacyjnie, jeśli zważymy nierzadką jaskrawość i bruistyczny wydźwięk segmentów kształtowanych z czystej radości tworzenia, z wyrazistych rozszczepień i konfiguracji barwowych, z witalnego ruchu, rozpulsowania, pędu. Śpiewa wszakże nie człowiek, a miasto! Mówiąc to nie sugerujemy oczywiście jakiegoś pozadźwiękowego programu czy ilustracji, gdyż słuchać będziemy formy, w której wnętrzu imponująco rozległa materia techniczna, rozpętanie żywiołów, koreluje z podobną skalą ekspresjii. Zagarniają nas one - tak odbierał to dziesięć lat temu recenzent «Ruchu Muzycznego» - «gorącym powiewem futuryzmu...».”