Polmic - FB

omówienia utworów (S)

A B C D E F G H J K L Ł M N O P R S T U W Z Ż


Szymanowski Karol

Demeter op. 37bis


kantata na alt solo, chór żeński i orkiestrę do słów Zofii Szymanowskiej

(1917-24)

6'43"


POSŁUCHAJ


wydanie drukiem: Polskie Wydawnictwo Muzyczne SA, Kraków

Kantatę Demeter op. 37bis, występującą także pod tytułem Persefona, napisał Karol Szymanowski w sierpniu 1917 roku początkowo w wersji na głos z fortepianem. Dopiero po 1920 roku dopisał partię chóru oraz zinstrumentował partię fortepianu na orkiestrę. Całość ukończył w sierpniu 1924 roku w Duksztach na Wileńszczyźnie. Prawykonanie kantaty miało miejsce 17 kwietnia 1931 roku w Filharmonii Warszawskiej z Marią Karnicką jako solistką i Grzegorzem Fitelbergiem w roli dyrygenta.

Krótka kompozycja o kształcie obszernej pieśni sytuuje się w twórczości Szymanowskiego w tym samym nurcie, który wyznaczyły Pieśni miłosne Hafiza op. 26 i III Symfonia „Pieśń o nocy” op. 27. Jako tekst posłużył kompozytorowi wiersz siostry – Zofii Szymanowskiej o tematyce mitologicznej. W krótkich czterech zwrotkach przedstawia uczucia tytułowej bogini rolnictwa i urodzaju wędrującej w poszukiwaniu swej córki, Persefony, porwanej do królestwa podziemi przez zakochanego w niej Hadesa. Dramatyczne emocje matki opłakującej stratę dziecka wyraził jednak Szymanowski muzyką dość powściągliwą w wyrazie, bez silnej ekspresji, o tonie raczej nastrojowym, lirycznym, w większości utrzymanej w dynamice piano i wolnym tempie. Główną rolę pełni element kolorystyki, widoczny przede wszystkim w partii orkiestry, niezwykle różnorodnej i zmiennej pod względem barwy, przywodzącej skojarzenia z impresjonizmem, o lekkiej i ruchliwej fakturze. Także rola chóru jest tutaj wybitnie malarska – w jego partii obecne są nawet fragmenty śpiewane bez słów, z zamkniętymi ustami lub na głosce a.

Pełna uroku kantata Demeter, mimo iż nie należy do najbardziej znanych dzieł Szymanowskiego, cieszy się dużą popularnością wśród artystów, co potwierdzają i wykonania utworu i jego nagrania. Wśród rejestracji fonograficznych znajdujemy tak wybitne kreacje, jak Haliny Łukomskiej, Chóru i Orkiestry Filharmonii Krakowskiej pod dyrekcją Andrzeja Markowskiego, Krystyny Szostek-Radkowej i WOSPRiTV pod batutą Stanisława Wisłockiego (nagranie ukazało się na płycie długogrającej, a następnie na CD Polskich Nagrań), Jadwigi Gadulanki i WOSPRiTV pod kierownictwem Antoniego Wita (dwie edycje płytowe EMI), Anny Malewicz-Madey, Chóru i Orkiestry Filharmonii Śląskiej pod dyekcją Karola Stryi (wydanej na płycie Marco Polo), a także Jadwigi Rappé, Chóru i Orkiestry Polskiego Radia pod batutą Antoniego Wita (EMI).

Anna Iwanicka-Nijakowska 

 

Upłynęło właśnie 45 lat od czasu skomponowania Demeter. Utwór powstał w Tymoszówce w sierpniu 1917 r., jako pieśń na głos z fortepianem. W roku 1924 kompozytor dodał chór i z instrumentował partię fortepianową na wielką orkiestrę symfoniczną i dopiero w tej formie uznał dzieło za ukończone. Kiedy i gdzie odbyło się prawykonanie Demeter – nie wiadomo. Czeskie tłumaczenie, podpisane pod polskim tekstem w rękopiśmiennym (jedynym chyba istniejącym) egzemplarzu partytury, znajdującym się w posiadaniu wiedeńskiego Universal Edition, pozwala przypuszczać, że kompozycja wykonywana była w Czechosłowacji [tekst publikowany w r. 1962 – przyp. red.]. Dzisiejsze wykonanie jest pierwszym w Polsce po II wojnie (absolutnie pierwsze powojenne wykonanie odbyło się przed kilkoma dniami w Perugii – również pod dyr. Andrzeja Markowskiego).
Bodźcem do napisania utworu stał się wiersz Demeter siostry kompozytora, Zofii, albo może raczej sam mit o Persefonie – jako że tekst poetycki Zofii Szymanowskiej nie przedstawia większej wartości artystycznej. Pisząc do niego muzykę Szymanowski pogłębił go niejako i uskrzydlił, tworząc dzieło o nieprzeciętnych walorach konstrukcyjnych i sonorycznych. Istnieją trzy interpretacje popularnego mitu o Persefonie: dramatyczna, obiektywistyczno-epicka (tę wybrał Strawiński) i melancholijno-liryczna. Szymanowskiemu najbardziej odpowiadała ta ostatnia. Jego kompozycja na ten temat utrzymana jest cała w barwach przygaszonych i w dynamice stłumionej. Rozpoczyna się potrójnym, kończy – poczwórnym pianissimo (pppp). Pożądaną atmosferę uzyskuje kompozytor innymi jeszcze środkami: – poprzez płynność linii melodycznych, wolne tempa (andante, lento) i odpowiednie oznaczenia artykulacyjne (espressivo, dolce, mesto, itp.).
Z formalno-konstrukcyjnego punktu widzenia Demeter jest rozbudowaną pieśnią o strukturze trójwarstwowej. Warstwą pierwszą, najbardziej wyeksponowaną, jest solowa partia wokalna, zgodnie ze swoim naturalnym zadaniem podająca tekst poetycki. Kompozytor nie powierzył altowi ponadto żadnej innej roli, starając się jedynie, aby rysunek harmoniczny głosu był wyrafinowany a linia – kobieco miękka.
Partia solowa nie występuje nigdy samotnie. Towarzyszą jej bądź skrzypce solo, bądź chór (soprany i alty), traktowany jednakże na sposób instrumentalny (wokaliza). Wtopienie chóru w orkiestrę następuje poprzez prowadzenie go w równych wartościach rytmicznych i w unisonach z instrumentami, co daje w rezultacie znakomitą spoistość wszystkich trzech warstw i decyduje o jednolitości fakturalnej utworu.
Podstawową warstwą partytury Demeter jest orkiestra (oczywiście wraz z chórem, który staje się tutaj jej integralnym elementem). Potężnych rozmiarów zespół instrumentalny (pełne zestawy dętych drewnianych i blaszanych, perkusja, 2 harfy, fortepian, 46 instrumentów smyczkowych) pełni tu rolę podwójną: jest równocześnie tłem harmonicznym i ważnym czynnikiem programowo-wyrazowym. Programowość jest tu oczywiście subtelna i impresjonistyczna – orkiestra przypomina delikatnie tkaną materię, ożywioną w kilku miejscach mocniejszymi barwami. Szymanowski zastosował szereg wyrafinowanych środków technicznych – m.in. liczne divisi, także w chórze, który z 2-głosowego staje się miejscami 6-głosowy. (tk)

ZOFIA SZYMANOWSKA DEMETER
Słońce na mrocznym szafirze niebiosów
kona. l pełznie szara mroku pleśń.
Wiatr cichą, załzawioną bólem pieśń,
gra na zwichrzonych strunach moich włosów.
Pokorna bólem, idę w poniewierce
śladami dziecka.
Już do swych gniazd
wracają ptaki.
Zimne oczy gwiazd
patrzą w me biedne, okrwawione serce.
W mroku mnie płacz twój doleciał,
idę więc, idę w pustkę wyciągnąwszy dłonie
i pustkę tulę na zmartwiałym łonie.
Morze szlochem w dal uderza siną,
wstępuję w nocy w bezgłośną nirwanę,
gdzie jeno serce dzwoni, serce łzami szklane.
 
(tekst w książce programowej „Warszawskiej Jesieni” 1962)