Polmic - FB

omówienia utworów (K)

A B C D E F G H J K L Ł M N O P R S T U W Z Ż


Kornowicz Jerzy

Kształty żywiołów na klawesyn i taśmę


kserokopia rękopisu, s. 27 (partytura)

POSŁUCHAJ
Skomponowany w 2000 roku utwór Kształty żywiołów Jerzego Kornowicza jest ciekawym przykładem łączenia dźwięków instrumentalnych z odgłosami natury. Tego typu mieszanie "produktów" akustycznych różnych porządków - artystycznej abstrakcji i realnej rzeczywistości ma pewną ustaloną tradycję idącą od muzyki konkretnej Pierre'a Schaeffera z lat czterdziestych i pięćdziesiatych XX wieku. Ale - jak mówi sam kompozytor - w dźwiękach natury jest praźródło muzyki, nie były więc one obce dawniejszym kompozytom. W programie "Warszawskiej Jesieni" w roku 2002, na którym odbyło się prawykonanie Kształtów żywiołów, Jerzy Kornowicz napisał:
"Od jakiegoś czasu nurtuje mnie idea powrotu do dźwięków natury. Wiadomo: w nich jest (nie da się tu uniknąć truizmu) praźródło muzyki. Chciałem «grać» żabami (w utworze w roli głównej; są to zresztą żaby jak najbardziej francuskiego pochodzenia), ptakami, pluskiem wody i innymi darami natury, tak jak «gram» na altówce czy flecie, kiedy piszę na te instrumenty. Dar cywilizacji w postaci samplera uczynił to możliwym. I tak jak wszystkie instrumenty muzyczne mają pewną strefę optymalnego, «naturalnego» brzmienia, tak samo mają ją wszystkie niecnie przeze mnie wykorzystywane elementy natury. Pragnąłem, aby pozostały rozpoznawalne, aby zachowały jakąś część naturalności. Stąd moja kompozytorska zachłanność zrealizowała się głównie w warstwie rytmicznej. Głównie, choć nie wyłącznie (co słychać). Żeby jeszcze bardziej spleść to, co wzięte z natury, z tym, co z cywilizacji (i kultury), sięgnąłem po klawesyn. Instrument, bez którego nie można mówić o historii muzyki. Usytuowany zdecydowanie pod dachem, a nie pod otwartym niebem. Poddałem klawesyn tym samym zachciankom kompozytorskim, co biedne zwierzęta. W motywice, frazowaniu, formie. Dało to gąszcz fakturalny i splot reminiscencji. Zarówno dźwięki natury (mniej), jak i instrument (bardziej) filtrowane są przez różne konwencje muzyczne. Jeszcze nie wiem do końca, z jakim skutkiem ostatecznym. Mój utwór dedykowałem Elżbiecie Chojnackiej. Pisząc partię klawesynu miałem nadzieję pozyskać Jej zainteresowanie utworem. Jej - wielkiej mistrzyni współczesnego klawesynu, reżyserki spektakli z klawesynem w roli głównej. Myśląc o Jej wykonaniu śmielej mogłem sięgać po to, co tak lubię, czyli uporczywe formuły rytmiczne, wymagające od wykonawcy dużej precyzji i wytrzymałości. Te dary, obok wielu innych, Elżbieta Chojnacka posiadła. Niewątpię, że znakomicie wcieli się w jeden z kilku tytułowych żywiołów."
Elżbieta Chojnacka, klawesynistka wyśmienita, wcieliła się na koncercie "Warszawskiej Jesieni" chyba we wszystkie żywioły i dała - jak zwykle - prawdziwy show klawesynowy. Wirtuozowska partytura Jerzego Kornowicza znakomicie się do tego nadawała, a w warstwie dźwięków natury odbył się prawdziwy żabi koncert. Elżbieta Chojnacka otrzymała "Orfeusza", prestiżową nagrodę krytyków muzycznych Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków, przyznawaną za najlepsze wykonanie utworu polskiego na festiwalu "Warszawska Jesień".