Polmic - FB

relations and reviews

Tony warszawsko-jesiennych klawiszy: „D” - Dzień inauguracji

WJ2010 - inauguracjaBez niej nie powstałaby ta relacja. Nie używając jej, melomani nie mogliby wyciszyć telefonów komórkowych przed rozpoczęciem koncertu. Aż strach pomyśleć, jaki zawód praktykowałby Chopin, gdyby nie... klawiatura - motyw przewodni 53. edycji Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień”, zainaugurowanego 17 września 2010 roku.

Mocno eksploatowano ją już podczas koncertu inauguracyjnego: po tradycyjnym, żywiołowym wykonaniu Mazurka Dąbrowskiego, Sala Koncertowa Filharmonii Narodowej wypełniła się dźwiękami fortepianu. Uściślając - czterech fortepianów z towarzyszeniem orkiestry, bo takie instrumentarium angażuje niemal oniryczne Omaggio (in memoriam Jorge Luis Borges) Tomasza Sikorskiego. Na ten sam skład przeznaczone zostały Listy Zygmunta Krauzego - pierwsze z festiwalowych prawykonań. To zapisana w dźwiękach ilustracja korespondencji, jaką kompozytor wymieniał ze swymi przyjaciółmi. Muzyczny atrament mienił się różnymi kolorami - od kojącej zieleni po energetyzującą czerwień - a padające ze sceny krople posiadały moc trafiania w (tudzież do) niektórych słuchaczy. Po przerwie liczba fortepianów ograniczyła się do dwóch, a to za sprawą Haags Hakkûh - pełnym dramaturgii dziele Louisa Andriessena. Wreszcie, w Dusty Rusty Hush, ilość klawiatur wyniosła zero. Podobnie ze stopniem zainteresowania publiczności? Nic bardziej mylnego! Kompozycja, dla której inspiracją stała się stalownia w Brandenburgii, z mechaniczną precyzją i zwracającymi uwagę efektami kolorystycznymi oddawała odgłosy maszynerii. To doprawdy pełne młodzieńczego wigoru brzmienia - nie dziwi więc fakt, że wyszły spod ręki 31-letniego Ondřeja Adámka.

W trakcie drugiego wieczornego koncertu (tym razem w Sali Kameralnej FN) klawiatura zagościła tylko raz, w One Movement and Five Miniatures na klawesyn, live electronics i zespół. Warto przy tej okazji wspomnieć, że Sir Thomas Beecham porównał kiedyś brzmienie klawesynu do „dwóch szkieletów kopulujących na blaszanym dachu”. Kompozytor Johannes Maria Staud poszedł nieco innym tropem i doprowadził (wyłącznie) do nienajgorzej prowadzonej rozmowy - muzyki dawnej z nową. Z pozostałych utworów wymienić należy migotliwe Voilages (Misato Mochizuki), agresywne sendas (Graciela Paraskevaídis), gardłołomne Primordia Rerum Oscara Bianchiego (brawa dla sopranistki Joanny Freszel!), ale przede wszystkim Coś jak babie lato Katarzyny Szwed na duży zespół. Kompozytorka wspomina, że pisząc ten utwór czytała wiersz Zofii Rubin Little dreamers oraz jadła niesamowicie dużo czekolady. Niestety nie precyzuje procentu zawartości kakao, a szkoda, bo najwyraźniej ów typ słodkości inspiruje bardzo skutecznie!

Na wracających z pierwszego dnia festiwalu czekała jeszcze jedna atrakcja, którą zafundował Gordon Monahan. Mowa o instalacji A Piano Listening to Itself - Chopin Chord, czyli sześciu strunach fortepianu zwieszonych z wieży Zamku Królewskiego, połączonych z fortepianem stojącym na Placu Zamkowym. Transmitowane są do nich nagrania sekwencji dźwięków z wybranych utworów Fryderyka Chopina. Bo to oczywiście z Rokiem Chopinowskim wiąże się tematyka tegorocznej Jesieni.

Marek Dolewka

 


GALERIA FOTOGRAFII - WARSZAWSKA JESIEŃ 2010 - 17 WRZEŚNIA
fot. Karol Piechocki