archiwum

Medytacja i regeneracja

Profil Ensemble Sobotnie koncerty "Warszawskiej Jesieni" rzeczywiście przyniosły możliwość odprężenia po wyczerpujących przeżyciach poprzedniego dnia. Medytacyjna, magiczna atmosfera Altra voce na flet altowy, mezzosopran i elektronikę Luciano Berio, dynamika rytmów tradycyjnych w dawnym już (1952), lecz jakże nowoczesnym Zyia Xenakisa – to wśród utworów, jakie zabrzmiały na koncercie popołudniowym.

Rewelacją okazał się koncert zespołu rumuńskiego Profil Ensemble z Bukaresztu. Wybitni muzycy zagrali na początku długą, angażującą kompozycję Octaviana Nemescu, co prawda przeznaczoną na dziewiątą rano, ale także wieczorem działającą hipnotycznie w ascetycznym wnętrzu Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. Mikrotonowe, quasi-improwizacyjne, trochę mozarabskie Dizzy Divinity na flet solo Horatiu Radulescu wzbudzało podziw nie tylko nowatorskim potraktowaniem fletu, ale także kunsztem Any Chifu, która ten utwór wykonała. Zabawne i świetnie zagrane były komiksowe wariacje na temat z Mozarta, a końcowe elfy (w oryginale lelele) Doiny Rotaru wprowadziły nas w ulotny świat dobrej magii, falujących traw, poświstów – jednym słowem czarodziejskiej natury. To była prawdziwa regeneracja dla wycieńczonego umysłu.

Nocny Messiaen w wielkiej kreacji Hansa-Olego Ericssona był jak często w przypadku tego wizjonera i odnowiciela ducha organów przeżyciem, w którym od kontemplacji zachwycających barw duch wzlatywał w rejony mistyczne...

(Katarzyna Naliwajek-Mazurek)