Polmic - FB

relacje i recenzje wydarzeń

Heroizm i magia – kolejna odsłona Opera Rara

Opera Rara 2011 (fot. www.bogdankrezel.com)Niebezpiecznie zrobiło się w Krakowie 5 czerwca 2011 w rejonie Teatru Słowackiego. Sprawcą zamieszania okazał się niejaki Orlando Szalony, blisko powiązany z Antonio Vivaldim. Przybył on pod Wawel w ramach cyklu Opera Rara wiedziony przez Jean-Christophe'a Spinosiego i Ensemble Mattheus.

Orlando Furioso plasuje się dokładnie w połowie operowej kariery Rudego Księdza. Utwór napisany został w 1727 roku, dwa lata po wydaniu zbioru Il Cimento dell' Armonia ze słynnymi Czterema porami roku. Libretto autorstwa Grazio Braccioliego opiera się na epickim poemacie Ariosta, poruszającym odwieczny problem miłości jako posiadania. Umiejętnie łączy ono dwa wątki: Orlanda, bohaterskiego paladyna Karola Wielkiego, pałającego szaleńczą miłością do pięknej królewny Angeliki, oraz czarownicy Alciny, opuszczonej przez rycerza Ruggiera i bezpowrotnie odartej ze swej mocy. Pośród nagrań opery szczególne miejsce zajmuje to z 2005 roku, zrealizowane w ramach ambitnego projektu „Vivaldi Edition” (autorstwa włoskiego muzykologa Alberto Basso i wytwórni Naïve). Obok wspaniałych solistów zaangażowano w nie właśnie Jeana-Christophe'a Spinosiego wraz z Ensemble Mattheus, co stworzyło nadzwyczaj energetyzujące połączenie.

A jak Orlando Furioso sprawdził się w Krakowie w wersji koncertowej? Jedyną solistką znaną ze wspomnianego nagrania była Verónica Cangemi. Umiejętnie (choć momentami zbyt mało sugestywnie) ożywiła ona postać Angeliki, wiążącej się ostatecznie z Medorem (zjawiskowa Romina Basso, która za brawurowe wykonanie arii Rompo i ceppi zebrała najgorętsze owacje wieczoru). Paladyn Orlando (Delphine Galou), początkowo bardzo oszczędnie operował swoim wokalnym orężem, by eksplodować bogactwem emocji we wspaniałej scenie szaleństwa. Słowem i głosem czarowała Marina de Liso jako Alcina, wytrwale znosząca zaloty Astolfa (mocny baryton Christiana Senna). Dla Ruggiero, kochanka Bradamanty (klarowny mezzosopran Kristiny Hammarström), kompozytor przewidział najpiękniejszą arię w całej operze – Sol da te, mio dolci amore. Jej wykonawcy, Davidowi DQ Lee, udała się rzecz karkołomna: stworzył on osobistą, niezwykle poruszającą interpretację, a przy tym tak odmienną od znakomitej wersji Philippe'a Jaroussky'ego. Wirtuozeria śpiewu przez wszystkie trzy akty łączyła się z mistrzostwem partii instrumentalnych – to już zasługa francuskiego dyrygenta i jego utalentowanego zespołu.

Szaleństwo w Orlando Furioso Vivaldiego to dominująca cecha nie tylko głównego bohatera, lecz również muzyki. Chociażby poprzez niewielki udział momentów lirycznych, opera ta ma przede wszystkim bawić słuchaczy, i to w niedzielny wieczór się udało. Tę samą historię można też zilustrować w bardziej wyrafinowany sposób, co udowadnia G.F. Händel w swojej operze Alcina. Przekonają się o tym miłośnicy baroku zgromadzeni na następnej, październikowej odsłonie Opera Rara.

Marek Dolewka