Polmic - FB

omówienia utworów (S)

A B C D E F G H J K L Ł M N O P R S T U W Z Ż


Szalonek Witold

Symfonia rytuałów na kwartet smyczkowy


kserokopia rękopisu, s. 41 (partytura)
Witold Szalonek należał do grupy kompozytorów XX wieku, którzy w poszukiwaniu nowego materiału dźwiękowego eksperymentowali z tradycyjnymi instrumentami, uzyskując z nich niecodzienne brzmienia. Inspiracją do takich poszukiwań było zetknięcie się Szalonka w latach sześćdziesiątych z muzyką pozaeuropejską o brzmieniach całkowicie odmiennych od tradycyjnych brzmień instrumentów europejskich. Te drugie mają określoną strukturę i przewidywalną postać. Pierwsze są niestabilne, nieokreślone i w znacznym stopniu nieprzewidywalne. Właśnie one mogłyby dobrze odpowiadać gwałtownej potrzebie nowego brzmienia dla nowej muzyki. Ale Szalonek potrafił i z tradycyjnych instrumentów uzyskiwać brzmienia nowe, o strukturze niestabilnej, nieokreślonej i nieprzewidywalnej. Szczególnie zainteresował się instrumentami dętymi drewnianymi - fletem, obojem, klarnetem i fagotem, wydobywając z nich zaskakujące dźwieki, które nazwał dźwiękami "kombinowanymi". W przypadku oboju ułożył tabelę stu sześćdziesięciu takich dźwięków! Nie wszystkie nadawały się do częstszego zastosowania, bo wiele z nich trudno było uzyskać, a wszystkie miały pewien przynajmniej element niepewności, niestabilności i nieprzewidywalności.
Wydawałoby się, że w przypadku kwartetu smyczkowego mamy do czynienia z brzmieniem pewnym i przewidywalnym, ale w Symfonii rytuałów Witolda Szalonka, przeznaczonej właśnie na kwartet smyczkowy, trudno cokolwiek przewidzieć. Kompozytor posłużył się dla uzyskania takiego stanu rzeczy zabiegiem tyleż odkrywczym, co prostym, a nawet banalnym. Każdy z muzyków gra swoją partię niezależnie od pozostałych, a sytuację komplikuje jeszcze fakt, że Szalonek odtwarza na estradzie indywidualny proces przygotowywania utworu do wykonania równocześnie przez czterech instrumentalistów. Kompozytor tak opisał w partyturze ideę swojego utworu:
"Symfonię rozpoczyna rytuał strojenia instrumentów, wykonywany we wstępującej kolejności - od wiolonczeli [...]. Rytuał ten należy pojmować jako akt wstępny w dążeniu do uzyskania Jedni muzyka ze swym instrumentem. [...] Strojenie przechodzi ad libitum w rytuał ćwiczenia struktur dźwiękowych, ujętych w sekcje [...]. Sekcje te zawierają frazy muzyczne, które - podobnie jak w codziennej praktyce opracowywania utworu - mogą być wybiórczo ad libitum ćwiczone we fragmentach, przegrywane w dowolnej kolejności w całości [...], w sumie każdy wykonawca powinien podany materiał opracowywać w indywidualny, sobie właściwy sposób, taki, jaki stosuje przy ogrywaniu instrumentu i danego utworu. [...] Po strojeniu i ćwiczeniu następuje rytuał interpretowania myśli muzycznej: przedstawiania jej słuchaczom, zjednoczonym z wykonawcami w mistycznym akcie wspólnego tworzenia "tanu muzycznego", jako aktu duchowego. W tym też aspekcie ostatnią część Symfonii, zatytułowaną Finale alla danza, rozumieć należy - uwzględniając jedną z wielu funkcji, które w życiu człowieka pełni muzyka - jako rytuał tańca; bez scenicznej choreografii wprawdzie, więc dokonywany wyłącznie w wyobraźni słuchacza."
W Symfonii rytuałów Szalonek pozostał wierny swoim sonorystycznym zainteresowaniom i nie uległ modzie na "nową prostotę". Rzecz charakterystyczna, że publiczność "Warszawskiej Jesieni" w 2002 roku, na której odbyło się prawykonanie utworu, bardzo wysoko oceniła tę nie zalecającą się jakimiś spektakularnymi efektami kompozycję.