Polmic - FB

poczytaj

"Tygodnik Powszechny" numer 4 z dnia 25.1.2004

Chopin żywy. O wiecznym zachwyceniu, wierze i daltonistach z prof. Mieczysławem Tomaszewskim rozmawia Tomasz Cyz


[...] Chopin to fenomen, a każdy fenomen ma z założenia coś trudnego do wyjaśnienia, niemożliwego i tajemniczego. Moje przypuszczenia są następujące: po pierwsze, Chopin należy do tych nielicznych kompozytorów, dla których muzyka była mową (po nim następny jest Mahler). Mowa to intonacja i bezpośredniość przemawiania; język zaś to jedynie system reguł, gramatyka, słownik, konstrukcja... Po drugie, mamy tu do czynienia z połączeniem muzyki zaadresowanej bezpośrednio do jednego i jedynego, wybranego odbiorcy - z absolutną uniwersalnością. U Chopina jest to zestrojone z mistrzostwem. W jego muzyce nie ma ani jednej zbędnej nuty - tylko te, który powinny i muszą być. To rodzaj moralności twórcy. Chopin nie potrafił robić czegoś, czego nie umiał robić dobrze. Dlatego przestał pisać na orkiestrę. Skupił się na fortepianie, na dbałości o doskonałość formy. George Sand zostawiła nam obraz tego, jak tworzył. Na początku pojawiał się spontaniczny szkic całości, a potem następowało wiele tygodni pracy nad każdym, najdrobniejszym nawet, szczegółem. Czuł odpowiedzialność za każdy dźwięk. W przedśmiertnym, “mówionym” testamencie Chopin kazał przecież spalić swe nie wydane utwory. Było ich sześćdziesiąt pięć. [...]

Oryginał artykułu dostępny jest także na stronie internetowej „Tygodnika Powszechnego”.

Pobierz plik (575 kB)