Umarł Bertarido, niech żyje Bertarido (i Franco Fagioli) - "Rodelinda" Handla na Opera Rara
Londyn, 1724 – premiera Handlowskiego Juliusza Cezara w Egipcie, 1725 – premiera Rodelindy. Wkrótce nad Royal Academy of Music zaczynają zbierać się ciemne chmury, po kilku latach instytucja upada.
Kraków, 2012 – debiut Capelli Cracoviensis na Opera Rara z Cezarem, 2013 – powrót zespołu Jana Tomasza Adamusa (na zdjęciu) z koncertową wersją Rodelindy. Niebo nad Krakowskim Biurem Festiwalowym i festiwalem Opera Rara pozostaje bezchmurne.
Rodelinda to dzieło genialne z wielu powodów. Zwięzłe libretto autorstwa Niccola Francesca Hayma z wyraźnie zarysowanym konfliktem dramatycznym uznawane jest za jedno z najlepszych u Handla. Świetnie rozplanowana dramaturgia muzyki w spektakularny sposób przezwycięża konwencje opery neapolitańskiej. Do tego znakomite partie napisane dla najlepszych śpiewaków operowych XVIII wieku, jak sopranistka Francesca Cuzzoni czy kastrat Senesino. Całość układa się w ponadczasowy hymn ku wiernej miłości.
Obok miłości wiele w Rodelindzie polityki. Spójrzmy więc na osadzony w czasach Longobardów model trójpodziału władzy, jaki 13 czerwca 2013 sprawdził się w Krakowie.
Kanadyjska sopranistka Karina Gauvin osobliwie odmalowała bogactwo emocji drzemiących w tytułowej partii. Nad licznymi lamentami (Ombre, piante), ariami tęsknoty (Ritorna, oh caro) czy gniewu (L'empio rigor del fato) roztoczyła aurę dostojeństwa i umiaru godną monarchini. Wykonać jedną z najświetniejszych ról tenorowych w całym dorobku operowym Handla – jak w książce programowej określiła partię Grimoalda Ewa Obniska – to nie lada wyzwanie. Sprostał temu włoski tenor Carlo Vincenzo Allemano. Zręcznie ukazał on dwuznaczność i ewolucję postaci tyrana-uzurpatora, od fragmentów pełnych przebiegłości i wzgardy (Tuo drudo è mio rivale) po spokojną, kołysankową sicilianę Pastorello d'un povero armento. I wreszcie fenomenalny Franco Fagioli. Argentyński kontratenor już od pierwszego wejścia na scenę (słynna Dove sei, amato bene!) podbił serca publiczności. Urzekająca słodycz barwy, lekkość przepływania pomiędzy rejestrami i nieprzeciętna charyzma odsunęły na bok dyskusje o historycznym uzasadnieniu obsadzenia kontratenora w handlowskiej partii kastrata. Nie było wątpliwości, że właściwym panem średniowiecznego Mediolanu jest Bertarido, a królem całego wieczoru – Fagioli.
Nieźle spisał się również kontratenor Filippo Mineccia (Unulfo) oraz bas Ugo Guagliardo (Garibaldo), który w tym roku jeszcze powróci do Krakowa. Co do Capelli Cracoviensis – jeszcze kilka lat temu niewielu pomyślałoby o niej w kategorii równorzędnego partnera dla najznakomitszych solistów barokowych. Dziś wiemy, że jest to możliwe i przy dalszej pracy zespołu Adamusa możemy spodziewać się jeszcze bardziej spektakularnych sukcesów. Drobne zastrzeżenia wzbudziły natomiast, oprócz będącej w nie najlepszej formie Mariny de Liso (Eduige), kwestie techniczne. Twórcy wizualizacji wyświetlanych w tle sceny, mających dopełniać całości, nie uniknęli otarcia się o banał. Podejrzewam też, że wszystkie rzędy publiczności żądne są braku wpadek ortograficznych w tłumaczeniu libretta. Drobiazgi te jednak nie były w stanie odebrać magii czterogodzinnego wieczoru, który niemal niepostrzeżenie zakończył się tuż przed północą.
Kolejna odsłona Opera Rara przyniesie światowe prawykonanie Adriano in Siria Francesco Marii Veraciniego. Na scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego staną soliści dobrze znani bywalcom festiwalu, m.in.: Sonia Prina, Ann Hallenberg, Roberta Invernizzi, Romina Basso i wspomniany Ugo Guagliardo. Zespół Europa Galante poprowadzi niezastąpiony Fabio Biondi, który tym razem zaprezentuje się również jako kompozytor niezachowanych recytatywów. To jednak dopiero 12 grudnia 2013. Umilając sobie czas oczekiwania warto pamiętać o nagraniach rewelacyjnego Fagioliego.
Marek Dolewka