Nad swoim pierwszym poematem symfonicznym zatytułowanym
Powracające fale pracował Mieczysław Karłowicz od września 1903 do lipca 1904 roku. Był to czas niezwykle trudny dla kompozytora, zarówno ze względów zawodowych, jak i osobistych. Warszawskie środowisko artystyczne nie było do niego zbyt przychylnie nastawione, on sam z kolei bardzo zaangażował się w działalność Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego kosztem czasu, który mógłby przeznaczyć na komponowanie. Dodatkowo w 1903 roku spotkała go podwójna tragedia: w czerwcu, pod długiej chorobie zmarł jego ojciec, a we wrześniu – nagle – siostra Wanda. Wiosną 1904 roku wraz z owdowiałym szwagrem, Zygmuntem Wasilewskim, udał się w podróż do uzdrowiska Ika: „uciekłem z Warszawy, ażeby gdzieś osiąść na czas dłuższy nad Adriatykiem i oddać się kompozycji” – pisał w liście do znanego muzykologa, Adolfa Chybińskiego (list z 29 lutego 1904 roku). Z kolei Wasilewski w swojej książce pt.
Pieśń w górach tak wspominał ich wspólny pobyt:
„Zdarzyło się kilka dni wiatru północnego. Siedzieliśmy na skale wysuniętej w morze, które wrzało. Mocowało się ze skałami, a gniewowi towarzyszył huk, nadający rytm hałasowi i wrzawie. Skały ociekały od ustępujących fal, a gdy na chwilę ukazało się słońce, to wyjaskrawiało się całe pole walki białymi plamami jak śniegiem, a woda zielona błyskała jak szkło. Tutaj fale powracają. Która padnie na płaski brzeg, to nie mogąc nic porwać, zdziera żwir, który skrzeczy, i wraca szybko na miejsce. To znów inna fala wznosi białe ręce w muślinach, dosięga skały i spada nurka po drugiej stronie. I to trwa, a za tym idzie wyobraźnia czasu, że tak było wieczyście.” (cyt. za: Mieczysław Karłowicz w listach i wspomnieniach [opr. Henryk Anders], PWM. Kraków 1960, s. 170-71)
Wrażenia widoku fal Adriatyku z pewnością inspirowały kompozytora przy pisaniu poematu, co sugeruje już same jego tytuł. Jednak, mimo istniejącego nawet dokładnego programu literackiego kompozycji, opublikowanego w lutym 1909 roku w piśmie „Scena i Sztuka”, muzyka Karłowicza nic nie ilustruje, a jedynie odnosi się do pewnych psychicznych odczuć. Kompozytor wyraźnie podkreślił to już w liście do Chybińskiego (z dnia 20 kwietnia 1904 roku):
„Zapytuje Pan o program mego poematu symfonicznego. Mogę go podać jedynie w ogólnym zarysie, gdyż pragnąłbym, ażeby szczegóły pozostały na zawsze moją tajemnicą. Tytuł będzie Powracające fale, a osnowa jest następująca: Wśród gorzkich myśli człowieka, targanego niemiłosiernie przez los i dobiegającego już do końca dni swoich, ożywa nagle wspomnienie wiosny życia, opromienionej słonecznym uśmiechem szczęścia. Jeden z drugim przesuwają się obrazy. Lecz wszystko ginie, a gorycz i smutek znowu biorą zmęczoną duszę w swe szpony”. (cyt. za: j.w., s. 364)
Powracające fale przeznaczone na wielką orkiestrę symfoniczną to kompozycja niezwykle wirtuozowska, w której wyraźnie obecne są charakterystyczne cechy indywidualnego stylu kompozytorskiego wybitnego symfonika. Głęboko emocjonalną treść, przenikniętą pesymizmem, melancholią, ale i poruszającym dramatyzmem, wyraził Karłowicz muzyką o ciemnym, mrocznym kolorycie, rozświetlanym momentami jasnymi, pogodnymi motywami oraz intensywnym, pełnym brzmieniem orkiestry. Jest to przy tym kompozycja zręcznie ukształtowana pod względem formalnym. W poemacie można wyróżnić czterech odcinki skupione wokół wyraźnych myśli muzycznych, które jednoczy jeden wspólny, powracający wielokrotnie w utworze temat, często w zredukowanej postaci. Obrazy muzyczne przepływają jednak płynnie zgodnie z rozwojem narracji i podążającym za nim wzrostem napięcia, któremu towarzyszą liczne zmiany tempa, faktury i nasycenia brzmienia.
Prawykonanie poematu
Powracające fale miało miejsce 28 listopada 1904 roku w Filharmonii w Warszawie podczas koncertu kompozytorskiego Karłowicza. Grała Orkiestra Filharmonii Warszawskiej pod batutą kompozytora. Być może ze względu na podkreślaną również przez twórcę trudność wykonawczą dzieła, nie było ono w następnych latach zbyt często grane. W 1908 roku Karłowicz zaprezentował je w Wiedniu, rok później Mieczysław Sołtys poprowadził jego dwa wykonania we Lwowie, Henryk Melcer – ponownie w Warszawie, a José Lassalle z Münchener Tonkünstlerorchester we Lwowie, Krakowie i Monachium. Potem poemat pojawiał się w programach koncertowych średnio dwa-trzy razy w roku.
Jedno z pierwszych nagrań
Powracających fal dokonała Wielka Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach pod dyrekcją Grzegorza Fitelberga w 1951 roku – znajduje się ono w zbiorach archiwalnych Polskiego Radia. Ze współczesnych rejestracji fonograficznych, dostępnych na płytach CD, warto wymienić nagranie Orkiestry Filharmonii Śląskiej pod batutą Jerzego Salwarowskiego (DUX 0132 z 1999 roku), zespołu BBC Philharmonic z Gianandreą Nosedą w roli dyrygenta (Chandos CHAN 10298 z 2005 roku) oraz Orkiestry Symfonicznej Nowej Zelandii pod kierownictwem Antoniego Wita (Naxos 8.570295 z 2008 roku).
Ogromne walory dramaturgiczne dzieła zainspirowały również twórców inscenizacji baletowych. Przedstawienia do muzyki
Powracających fal wystawiane były na scenie operowej Teatru Narodowego w Warszawie (premiera w 1997 roku) – jako część
Tryptyku polskiego wraz z
Harnasiami Karola Szymanowskiego i
Krzesanym Wojciecha Kilara, w Operze Dolnośląskiej we Wrocławiu (premiera w 2001 roku) – wraz z
IV Symfonią koncertującą Szymanowskiego i
Exodusem Kilara, a także w Teatrze Wielkim w Poznaniu (premiera w roku 2006) jako część
Polskiego wieczoru baletowego, grane z
Harnasiami Szymanowskiego oraz
Pawem i dziewczyną Tadeusza Szeligowskiego.
Anna Iwanicka-Nijakowska