Stabat Mater zostało skomponowane na zamówienie warszawskiego mecenasa sztuki dr Bronisława Krystalla. Utwór miał być requiem poświęconym pamięci młodo zmarłej żony Krystalla. Jednak śmierć siostrzenicy Szymanowskiego - Alusi, spowodowała, iż kompozytor postanowił zmienić umowę i zamiast Requiem skomponować Stabat Mater. Temat ukazujący cierpienie i rozpacz Matki ukrzyżowanego Jezusa w tej sytuacji stał się kompozytorowi bliższy. Utwór został ukończony w 1926 i zgodnie z umową otrzymał dedykację "Pamięci Izabeli Krystallowej". Prawykonanie Stabat Mater odbyło się pod nieobecność chorego kompozytora, przebywającego w tym czasie w austriackim sanatorium, 11 stycznia 1929 roku w Filharmonii Warszawskiej z solistami: Stanisławą Korwin-Szymanowską (siostrą kompozytora), Haliną Leską i Eugeniuszem Mossakowskim, pod dyrekcją Grzegorza Fitelberga. Utwór przez wielu krytyków został uznany za najwybitniejsze dzieło Szymanowskiego. Sam kompozytor wyrażał się o Stabat Mater jako o utworze, w którym doszło do pełnego skrystalizowania wyrazu jego twórczości.
Za tekst posłużył Szymanowskiemu polski przekład słynnej średniowiecznej sekwencji autorstwa Józefa Jankowskiego Stała matka bolejąca, ale poza Polską utwór czasem wykonywany jest z oryginalnym tekstem łacińskim. Dzieło jest kantatą składającą się z sześciu części, o zmiennej obsadzie. Tadeusz Zieliński w pracy Szymanowski. Liryka i ekstaza tak pisze o utworze: "Stabat Mater zajmuje w twórczości Szymanowskiego ważne i szczególne miejsce ze względu na wielki artyzm osiągnięty na drodze daleko posuniętej selekcji środków wyrazu. Potężna siła emocjonalna muzyki ujawnia się tu bez pomocy wybujałej gestykulacji, efektownej szaty brzmieniowej i piętrzenia wyszukanych akordów. Głębokie, przejmujące uczucie szuka bezpośredniego ujścia poprzez prostotę - melodii, harmonii, faktury, często nawet pulsu rytmicznego - i skupienie. Dążąc do takiego ideału Szymanowski poszedł w kierunku archaizacji; pracę nad kompozycją poprzedziło przyjrzenie się przez niego muzyce renesansu, zwłaszcza polskiej. Ślad tego wyraźny jest w języku harmonicznym dzieła, w upodobaniu do trójdźwięków (łączonych poza konwencją klasyczną), samych tercji i pustych kwint, jakkolwiek archaiczne brzmienie miesza się tu ze współczesnymi, świeżymi kombinacjami dźwięków. Niezwykła ekonomia środków muzycznych i unikanie blasku uderzają już na pierwszy rzut oka w samym, jakże skromnym obrazie partytury, Jednak, co trzeba mocno podkreślić, zewnętrzna, ascetyczna czasem surowość muzycznego kształtu i sposobu wypowiedzi łączy się przepięknie z wewnętrznym ciepłem i delikatną czułością wyrażanych treści. Chyba właśnie to szczególne, frapujące połączenie pozornych przeciwieństw - surowości formy i czułości wyrazu - wzrusza łatwo słuchaczy i sprawia, że Stabat Mater jest przyjmowane przez publiczność goręcej niż jakiekolwiek inne dzieło Szymanowskiego." (Tadeusz Zieliński Szymanowski. Liryka i ekstaza, PWM Kraków 1997, s. 256-257)