Na „Warszawskiej Jesieni” w 1998 roku został wykonany utwór Zbigniewa Bargielskiego Trigonalia. Kompozycja bardzo się warszawskojesiennej publiczności spodobała, zapewne ze względu na swoistą lekkość i humor. Już wcześniej, w roku 1995, utwór zdobył uznanie jury Międzynarodowej Trybuny Kompozytorów UNESCO w Paryżu, a i prawykonanie w 1994 roku, podczas festiwalu Oddziału Warszawskiego Związku Kompozytorów Polskich – Warszawskie Spotkania Muzyczne było sukcesem.
Bargielski pisał Trigonalia na zamówienie, rozwiązując niejako postawione zadanie z kilkoma „danymi”. Wykorzystał przy tym swoje własne, charakterystyczne „narzędzia”. W programie „Warszawskiej Jesieni” z 1998 roku napisał:
„Komponowałem Trigonalia od stycznia do kwietnia 1994. Idea, z jaką wystąpił Andrzej Chłopecki, wydała mi się bardzo szczególna, ale pociągająca. Chodziło o to, abym napisał koncert potrójny na trzy instrumenty bardzo bliskie mojemu sercu - gitarę, akordeon i perkusję - oraz na orkiestrę kameralną. Zachętą była perspektywa udziału w prawykonaniu solistów, którzy często wykonywali moje utwory. Moja córka Konstancja jest gitarzystką i dlatego często piszę na gitarę. Akordeon lubię i napisałem już sporo utworów na ten instrument (mogę nawet mówić o «cyklu akordeonowym» w mojej twórczości). Co się tyczy perkusji, to ona także pełni ważną rolę w moim dorobku, może dlatego, że poświęciłem rok na jej studiowanie. Skomponowałem nawet Koncert na perkusję i orkiestrę (1975).
Na Trigonalia składa się seria dłuższych lub krótszych fragmentów, które albo ze sobą kontrastują, albo jeden prowadzi do drugiego, co sprawia wrażenie mieniącego się barwami kalejdoskopu. Instrumenty traktowane są tu indywidualnie lub grupowo. «Polifonia» takich segmentów utworu, wewnątrz których znajdują się swoiście brzmiące partie instrumentów, pomaga uzyskać efekt migotania, a dzięki synchronizacji aleatorycznej powstaje wrażenie swobodnej i kapryśnej improwizacji. Moją intencją było wprowadzenie instrumentów solowych w tkankę orkiestry, nie pozbawiając ich wszelako możliwości zaprezentowania potencjału wirtuozowskiego poza powierzonymi im kadencjami solowymi.
W organizacji wysokości zastosowałem mój ulubiony system «centralny», którego zręby opracowałem już dwadzieścia lat temu. Mówiąc najogólniej, procedura zakłada wyodrębnienie dominujących dźwięków, które funkcjonują jako centra dla poszczególnych segmentów formy. Są one wydobywane na pierwszy plan poprzez częste repetycje, podczas gdy inne dźwięki, bardziej neutralne, tworzą strukturalne tło. Dominację dźwięków «centralnych» podkreśla także wprowadzenie ich do wybranych interwałów i akordów oraz specjalna instrumentacja.
Tytuł kompozycji jest neologizmem, mariażem dwóch słów, które coś o tej muzyce mówią: trigon i bacchanalia. Pierwsze odnosi się do trojga solistów, drugie zaś do radosnej, nie znającej umiaru, rozpasanej hulanki.”