Meccore String Quartet to czterech młodych artystów (Wojciech Koprowski, Jarosław Nadrzycki, Michał Bryła i Karol Marianowski), których osobowości zderzają się w muzyce, tworząc wibrującą emocjami mieszankę wybuchową. Zespół, uznawany za jeden z najciekawszych kwartetów smyczkowych swojego pokolenia, tym razem sięgnął po dzieła Karola Szymanowskiego i Claude’a Debussy’ego – kompozytorów którzy nie mieścili się w standardowych ramach, a koleje ich życia i (nie tylko artystycznych) wyborów budzą wiele kontrowersji do dzisiaj. Ich muzykę przepajają na wskroś intensywne odcienie zmysłowości, kwartety bywają tajemnicze i porywcze, spazmatyczne i kojące, pozostawiają słuchaczowi niezliczone możliwości interpretacji. Jedno jest pewne – mają w sobie pazur, który sprawia, że są uwielbiane wśród szerokiej publiczności.
W omówieniu do płyty znana polska krytyczka muzyczna i blogerka – Dorota Szwarcman – napisała: „Każdy z czołowych polskich zespołów kwartetowych – więc w końcu również i Meccore String Quartet – prędzej czy później mierzy się z oboma dziełami Karola Szymanowskiego z tego gatunku. To po prostu obowiązek, ponieważ w polskiej literaturze muzycznej są to dzieła wyjątkowe. Tak jak wielki talent Szymanowskiego rozkwitł w Polsce przełomu XIX i XX wieku niby egzotyczny kwiat, tak oba jego kwartety smyczkowe jawią się jako egzotyczne kwiaty na tle dotychczasowych polskich kwartetów (...). Utwory Szymanowskiego objawiły się nagle i ukazały zupełnie inny, głęboko osobisty świat” – i dodaje także na temat kwartetu Debussy’ego: „Prawykonanie odbyło się 29 grudnia w 1893 roku w Société Nationale w Paryżu w wykonaniu samego Eugene’a Ysaÿe’a z jego kwartetem smyczkowym. Utwór został początkowo przyjęty przez krytykę dość chłodno, nawet życzliwa recenzja w Le Guide Musical wytykała mu „wpływy młodej Rosji”. Także wykonanie dzieła w Brukseli w rok później nie wywołało entuzjazmu: anonimowy krytyk w Le Patriote z jednej strony dopatrzył się w Kwartecie „impresjonizmu” (co wówczas zapewne miało być inwektywą), z drugiej zarzucił kompozytorowi oscylowanie między Borodinem a Griegiem i Wagnerem. W innej recenzji można było też przeczytać o „orientalizmie przypominającym ulice Kairu na Wystawie 1889”, padło też określenie „puentylizm”. (...) trudno dziś właściwie powiedzieć, czemu ta łagodna i jeszcze stosunkowo mało rewolucyjna muzyka wzbudzała takie protesty. Dziś słuchamy jej jako zapowiedzi późniejszego, naprawdę rewolucyjnego Debussy’ego”.
Nagrań dokonano dzięki wsparciu fundacji Irene Steels-Wilsing Stiftung w Filharmonii Świętokrzyskiej im. Oskara Kolberga w Kielcach, a nad ich jakością czuwali znakomici reżyserzy dźwięku: Thomas Bössl oraz Leonie Wagner. Pozostając pod opieką prestiżowego Warner Classics zespół zdecydował się na promocję rodzimej marki. Album ukazał się w barwach Polskich Nagrań, będąc pierwszą klasyczną płytą, która wzbogaci ten katalog po jego przejęciu przez Warner Music Group.