Polmic - FB


relacje

EOK promowała polską kulturę na Islandii

eokNiezwykłe koncerty Elbląskiej Orkiestry Kameralnej z Reykjavik Chamber Orchestra w przepięknej Sali Koncertowej Norðurljós w Harpa Concert Hall, zachwycona międzynarodowa publiczność, to wspomnienia, które zostaną w pamięci na długo po występach naszych kameralistów na 38. International Music Festival „Dark Music Days” w styczniu 2018 roku.

Dark Music Days to jeden z najbardziej uznanych festiwali muzyki współczesnej na Islandii, odbywający się co roku w styczniu. Pierwszy koncert EOK, po którym pojawiło się wiele pozytywnych komentarzy, wyrażających radość i uznanie ze strony festiwalowej publiczności, odbył się 25 stycznia z muzyką polskich kompozytorów. W sobotę 27 stycznia o godz. 21.00 obie orkiestry zaprezentowały dzieła islandzkich mistrzów kompozycji. Licznie zgromadzona publiczność (700 os.) z dużym uznaniem oraz niezwykle entuzjastycznie przyjęła repertuar finałowego koncertu. Artyści wykonali następujące utwory: Þorkell Sigurbjörnsson Mosk (2003), Páll Ragnar Pálsson Dämmerung for strings and soprano (2014). Dokonali także trzech prawykonań: Oliver Kentish Violin Concerto (2009/2017), Atli Heimir Sveinsson Ferli (~1970-80) for 10-30 percussion players i Finnur Karlsson From My Green Karlstad (2017).

EOK wystąpiła obok takich wybitnych artystów, jak Tui Hirv, Una Sveinbjarnardóttir, Bjarni Frímann Bjarnason. Wielką niespodzianką dla publiczności była obecność kompozytorów wszystkich utworów wykonywanych w programie wydarzenia. Z napływających recenzji i opinii, będących na koncercie, polskich i islandzkich melomanów można wywnioskować, że był to znakomity koncert. Islandzkie media zapowiadały sobotni koncert jako jedno z najważniejszych wydarzeń Festiwalu. Jest to też kolejny, po wyjazdach do Estonii, Mołdawii, Gruzji, międzynarodowy sukces EOK i maestro Marka Mosia. Dzięki jego pracy i zaangażowaniu muzyków nasza orkiestra po raz kolejny dowiodła, że reprezentuje wysoki poziom artystyczny.

O koncertach obu orkiestr bardzo dobrze wypowiadali się także przedstawiciele islandzkiego środowiska muzycznego oraz zaproszeni soliści z innych krajów, m.in. Tui Hirv: „(...) podczas prób orkiestry brzmiały niesamowicie, jak jeden wspólny organ, iż ciężko było stwierdzić, który z muzyków jest z Polski, a który z Islandii”. Najczęściej słychać było opinie, iż występy naszych muzyków były przemyślane, fachowe, emocjonalne i na najwyższym poziomie. Bjarni Frímann Bjarnason powiedział: „To była bardzo interesująca przygoda – prowadzić dwie różne orkiestry. Mimo tego, że można było wyczuć, że orkiestry pochodzą z różnych środowisk, idealnie udało się nam znaleźć wspólną płaszczyznę. EOK jest bardzo profesjonalną orkiestrą i bardzo inspirującą. Niezmiernie się cieszę, że mogłem z wami pracować”. Niezwykle ceniona przez krytykę muzyczną Una Sveinbjarnardóttir podsumowała koncert tak: „Jest dla mnie wielkim zaszczytem móc pracować z wami (EOK), mamy szczęście, że przyjechaliście do nas by wspólnie zagrać premierowe utwory. Podczas waszego piątkowego koncertu najbardziej urzekł mnie Lutosławski, ponieważ jestem jego wielką fanką”.

Artystów i organizatorów swoją obecnością podczas koncertu zaszczycili Ambasador RP w Reykjaviku z małżonką, Konsul RP w Norwegii, przedstawiciele Szkoły Polskiej w Reykjaviku, Polskiej Biblioteki w Hafnarfjordur oraz członkowie programu Projekt.Polska. Zdjęcia z tego wydarzenia można zobaczyć na stronie www.eok.pl, video zaś – na stronie Międzynarodowego Radia Islandzkiego (www.ruv.is) oraz na stronie bbc.com.

Koncert Adwentowy Chóru „Don Diri Don” w Akademii Sztuki w Pałacu Ziemstwa Pomorskiego Szczecinie

d14 grudnia 2017 roku w Sali Koncertowej w nowym budynku Akademii Sztuki w Szczecinie odbył się wspaniały koncert kolęd i pastorałek w wykonaniu Chóru Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego „Don Diri Don” pod dyrekcją JM Rektora Akademii Sztuki prof. dra hab. Dariusza Dyczewskiego.

Był to występ wieńczący grudniowe tournee Chóru „Don Diri Don” po Niemczech. We wspaniałych wnętrzach Pałacu Ziemstwa Pomorskiego w Szczecinie, którego szlachetne mury Akademia Sztuki ma zaszczyt zasiedlać od września tego roku, po raz pierwszy odbył się publiczny koncert. Mali debiutanci z Chóru „Don Diri Don” zaprezentowali przekrój muzyki bożonarodzeniowej, którą przywieźli ze sobą z niezliczonych koncertów, konkursów i festiwali z całego świata, a także utwór Macieja Raczyńskiego Ave virgo gloriosa.

Niekwestionowaną renomę chóru, budowaną pieczołowicie od 27 lat, potwierdza niezmiennie wysoki poziom wykonań podczas każdego występu. W koncercie szczecińskim wzięli udział także soliści: soprany prof. Sylwia BurnickaKalischewska i Friederike Meinel (na co dzień prowadzące klasy śpiewu solowego w Akademii Sztuki w Szczecinie) oraz sopran chłopięcy Alexander Kalischewski, uczeń Szkoły Muzycznej Kreismusikschule Uecker-Randow. Wszyscy spisali się znakomicie, wzruszając publiczność to fragmentami solowymi, to chóralnymi. Niejedna łza się w oku zakręciła podczas interpretacji najcudowniejszych polskich kolęd Gdy śliczna Panna (Friederike Meinel, Alexander Kalischewski i chór) i Lulajże Jezuniu (Alexander Kalischewski, Maja Kowańska i chór), ale i przepięknej kolędy niemieckiej Maria szła przez las cierniowyMaria durch ein Dornwald ging (prof. Sylwia Burnicka-Kalischewska, Friederike Meinel i chór), w której wykorzystano dodatkowo umiejętności instrumentalne kilkorga chórzystów. Przy fortepianie zasiadła Monika Walczukiewicz. Występ chóru połączono z egzaminem dyplomowym z dyrygowania Anny Strycharczyk, od lat współpracującej z prof. dr. hab. Dariuszem Dyczewskim w Chórze „Don Diri Don”. Przekazał on dyplomantce w trakcie koncertu na kilka utworów swoją „batutę dyrygencką”. Wspaniałą atmosferę dopełniło wspólne śpiewanie Cichej nocy, po której wypełniająca do ostatniego miejsca salę publiczność poderwała się do gorących oklasków na stojąco. Chwilę później do sali wtargnął z workiem czekolad dla najmłodszych prawdziwy Mikołaj. Trudno o efektowniejsze otwarcie Sali Koncertowej w Pałacu Ziemstwa Pomorskiego, nowej siedzibie Akademii Sztuki w Szczecinie.

Sylwia Burnicka-Kalischewska

Muzyka, słowo i wspólna podróż

dfmDziesiąty koncert tegorocznego V Dolnośląskiego Festiwalu Muzycznego umiejętnie podkreślił dwa najważniejsze aspekty zamierzeń organizatorów tej jubileuszowej edycji.

Pierwszy, czyli zaproponowanie słuchaczom takich wykonawców, którzy swoimi umiejętnościami i doborem repertuaru zaproponują „wędrówki” po bardzo różnorodnych obszarach muzycznych i, jak się okazało w praktyce w niedzielny wieczór, geograficznych. Drugi wymiar to „skuteczne" namówienie artystów do krótkich (ich własnych) prezentacji dzieł, kompozytorów, instrumentów, wreszcie samych siebie. Obie sfery planów znakomicie zostały zrealizowane przez Duo Fortecello w czasie koncertu w pałacu Żelazno. W programie wieczoru – pierwsza sfera – usłyszeliśmy utwory na fortepian i wiolonczelę, które poprowadziły nas – słuchaczy – przez bardzo różnorodne terytoria muzycznych wrażeń. Po melodyjnym wstępie wziętym z twórczości Gabriela Fauré usłyszeliśmy kolejno Suitę hiszpańską Joaquina Nina – ucznia, prezentowanego już w czasie koncertów DFM Maurycego Moszkowskiego, w dalszej kolejności Mariano Moresa Taquito Militar, czyli utwór sięgający po tradycje argentyńskiego milonga, następnie Fantazję na temat dwóch melodii rosyjskich op. 13 François Servaisa – kompozytora blisko związanego z rodziną Godebskich i „wynalazcy" nóżki do wiolonczeli. Po krótkiej przerwie przenieśliśmy się za sprawą Ernesta Blocha do Izraela. Wysłuchaliśmy bowiem improwizacyjnej części (Nigun) utworu prezentującego muzyczne obrazy z życia chasydów. Liczne audytorium pałacu mogło wysłuchać jeszcze Rumuńskich tańców ludowych Beli Bartóka w wykonaniu Duo Fortecello i porównać je z brzmieniem, które przed tygodniem zaprezentował LutosAir Quintet. Artyści poznali niedawno serbskiego kompozytora Dejana Despiča i zafascynowani jego utworami zaproponowali wykonanie dwóch utworów, czyli Siciliany i menueta. Na zakończenie wybrzmiały wirtuozowskie Wariacje Rococo Piotra Czajkowskiego.

Drugi zakres wieczoru, czyli wykonawcze omówienia-wprowadzenia poszczególnych dzieł to rozmowa wiolonczelistki Anny Mikulskiej z publicznością. Przeprowadzone również po mistrzowsku. Bo wybrać mniej oczywiste informacje, opowieści i anegdoty na temat kompozytorów i wybranych na wieczór ich dzieł, to naprawdę duża umiejętność. Głównie z tego powodu, że solidnie potraktowani natychmiast pozbywamy się tego uporczywego wrażenia, że oto jesteśmy na lekcji, że zostaliśmy poddani edukacji. Nie nie, wręcz odwrotnie. My – słuchacze – jesteśmy na sympatycznym spotkaniu towarzyskim, na którym opowiada się zbiór dobrze przygotowanych i świetnie zaprezentowanych uwag i sugestii. Podróżowaliśmy więc dookoła świata z wiolonczelą, fortepianem i słowem. I jak dodała jedna ze słuchaczek: była to wędrówka z takim dobrym poczuciem, że artyści podają jej wartościowe, znakomicie przygotowane atrakcje.

Mieczysław Kowalcze

Chór „Don Diri Don” śpiewał kolędy dla nieuleczalnie chorych dzieci w Düsseldorfie

dW pierwszą niedzielę adwentową, 3 grudnia 2017 roku, Chór Dziecięcy Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego „Don Diri Don” pod dyrekcją Rektora Akademii Sztuki w Szczecinie prof. dr. hab. Dariusza Dyczewskiego koncertował w Düsseldorfie w Kościele Miejskim św. Jana (Johanneskirche Stadtkirche Düsseldorf). Koncert został zorganizowany przez Organizację KIWANIS / oddział Düsseldorf, wspomagającą dzieci na całym świecie.

Organizację KIWANIS istnieje od ponad stu lat, a profil jej działalności jest porównywalny z profilem UNICEF-u, z którym KIWANIS współpracuje przy wielu przedsięwzięciach. Tym razem cały dochód z koncertu został przekazany na Hospicjum dla Dzieci i Młodzieży w Düsseldorfie. Honorowy patronat nad koncertem objął Prezydent Düsseldorfu Thomas Geisel. Kiedy prof. Dariusz Dyczewski został zapytany o możliwość udziału Chóru Dziecięcego Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego „Don Diri Don” w koncercie z cyklu „Dzieci pomagają dzieciom – muzyka tworzy przyszłość” w Düsseldorfie, nie zawahał się ani chwili i natychmiast podjął wyzwanie przygotowania koncertu adwentowego z międzynarodowym repertuarem. Do udziału w koncercie zaproszono także solistów: soprany – Friederike Meinel i Sylwię Burnicką-Kalischewską oraz Alexandra Kalischewskiego – sopran chłopięcy.

Wydarzenie rejestrowała Telewizja Polonia. Publiczność nie ukrywała wzruszenia, kiedy chór rozpoczął łacińskim utworem sakralnym Ave Virgo Gloriosa młodego polskiego kompozytora M. Raczyńskiego, kolejno wykonał Kyrie J. Leavitta (solo: Zosia Kubowicz), Ave Maria G. Cacciniego, Alleluja, Ave Verum W. A. Mozarta, Panis Angelicus C. Francka z solistą Alexandrem Kalischewskim i wiele kolęd z różnych krańców naszego globu, w sumie w sześciu językach.

Przy fortepianie zasiadła Monika Walczukiewicz, a Anna Strycharczyk czuwała nad instrumentalistami akompaniującymi na flecie poprzecznym i skrzypcach. Koncert poprowadziła Friederike Meinel, której infekcja nie pozwoliła zaprezentować się w koncercie wokalnie. Andrzej Koliński z Instytutu Polskiego w Düsseldorfie zadbał o polskie tłumaczenia moderacji oraz powitania Prezydenta Fundacji KIWANIS w Düsseldorfie Gerda Maubacha. Zachwycona publiczność długo oklaskiwała artystów i nie szczędziła wspaniałych gratulacji i komplementów po koncercie.

Koncert zostanie powtórzony 12 grudnia w centrum Berlina w kościele Französische Stadtkirche Berlin o godz. 19:00 oraz 14 grudnia w Sali Koncertowej w Szczecinie w Pałacu Ziemstwa Pomorskiego przy ulicy Niepodległości 40 o godz. 19:00. Wstęp wolny.

Koncert berliński objęty jest honorowym patronatem Ambasadora Polski w Niemczech Andrzeja Przyłębskiego, przy udziale Instytutu Polskiego w Berlinie. Koncert szczeciński odbędzie się przy wsparciu Województwa Zachodniopomorskiego.

Źródło: organizator

Muzyczna uczta w pałacu Żelazno

dDolnośląski Festiwal Muzyczny, podążając za swoją tegoroczną ideą (Lux Aeterna) i realizując bardzo bogaty i różnorodny program sezonu, dotarł do pałacu Żelazno. W jego pięknych i bardzo przyjaznych wnętrzach wysłuchaliśmy w niedzielę 22 października utworów przygotowanych przez LutosAir Quintet.

Zespół, który założyli muzycy Narodowego Forum Muzyki, gra w składzie: Alicja Kieruzalska (fagot), Jan Krzeszowiec (flet), Wojciech Merena (obój), Maciej Dobosz (klarnet) i Mateusz Feliński (róg). Młodzi wykonawcy występują wspólnie piąty rok, a ich renoma sprawia, że są zapraszani na wiele festiwali, często koncertują w Polsce i za granicą (w tym w Egipcie). Na jesienny wieczór muzycy zaproponowali licznej publiczności pałacu ciekawy repertuar, złożony z kompozycji, które świetnie zilustrowały możliwości i kompetencje kwintetu. Artystyczne, techniczne, a także te, które są bardzo istotne w tej edycji DFM, czyli umiejętności nawiązania bliższego, niż w zwykłych salach koncertowych, kontaktu z audytorium.

Co złożyło się na program? Znakomicie wybrzmiał Kwintet na instrumenty dęte Tadeusza Szeligowskiego, utwór z roku 1953, świadczący o tym, że ten ważny dla muzyki polskiej kompozytor umiejętnie i ciekawie łączył wpływy różnych tradycji z nowymi trendami i technikami twórczymi.

Dla słuchacza koncertu i piszącego te słowa najważniejszym dziełem programu był bez wątpienia Kwartet smyczkowy F-dur op. 96 (amerykański) Antonína Dvořáka w interesującej aranżacji Davida Waltera. Z dwóch prostych powodów. Po pierwsze, artyści zdecydowali się wykonać go w całości dla podkreślenia siły wyrazu i zaprezentowania programu kompozycji należącej do tzw. trylogii amerykańskiej autora. Po drugie, to taki utwór, w którym sprawdza się powiedzenie Dvořáka: „Ołówek to wspaniały wynalazek” - mawiał i zaraz dodawał – „jeszcze wspanialszym jest gumka”. W Kwartecie to się sprawdza. Nie ma w nim żadnego nadmiaru. Zapewne został wymazany. Warto w tym miejscu przytoczyć jeszcze jeden aforyzm autora symfonii „Z Nowego Świata”: „Uczcie się grać na instrumentach dętych. Jak będziemy mieli samych skrzypków, to co będzie można napisać?”. Muzycy LutosAir na pewno wzięli to sobie do serca.

Na zakończenie zaplanowanego na wieczór programu usłyszeliśmy Rumuńskie tańce ludowe Beli Bartóka, czyli sześć króciutkich kompozycji inspirowanych muzyką, jaką pracowicie przez lata gromadził węgierski twórca. Warto dodać, że w zbiorach miał ponad 6 000 melodii i wiele z nich zaaranżował, dał się nimi zainspirować. Dlatego też nie dziwi utarta już muzykologiczna opinia, że Bartókowi udało się dokonać syntezy tradycji ludowej z europejskim językiem muzycznym. Dowód na takie przekonanie usłyszeliśmy za sprawą LutosAir Quintet.

Mieczysław Kowalcze